Media pełne fałszu
Ostatnio chociażby, oglądałem wywiad telefoniczny z (podobno) nie przedstawioną z imienia i nazwiska siostrą zakonną, Polką, pracującą na terenach byłego ZSRR. Po głosie sądząc stosunkowo młoda kobieta opowiadała o swoich doświadczeniach rozmów z istotami z innego wymiaru oraz opowiadała o objawieniach innych osób, które rozmawiały z Panem Jezusem, Maryją. Innym razem oglądałem rozmowę z panem, który cały czas rozmawia z Ojcem Pio (czyli wiele lat po śmierci Kapucyna). Istota podająca się za zakonnika przychodzi do niego i objaśnia mu naszą rzeczywistość.
Pocieszające treści
Treści tych przekazów bardzo często mają charakter pocieszający, to znaczy „teraz jest źle, ale nie martwcie się, będzie dobrze”. Przyjdzie Jezus i przegoni zło; bądź Wielkie Dowództwo Galaktyczne przyśle na Ziemię swoją flotę. Nie ironizuję, przytaczam przekazywane treści. Jedne z tych przekazów uczą o tym, że podlegamy reinkarnacji, inne temu zaprzeczają. Część istot twierdzi, że pochodzimy z Ziemi, inni, że zostaliśmy na tą planetę przesiedleni. Sami zwolennicy tych poglądów twierdzą, że nie ma w tym żadnej sprzeczności. Po prostu istoty które z nami komunikują się przekazują nam taką wiedzę jaką jesteśmy w stanie przyjąć. Przyznam, że taka interpretacja kardynalnych rozbieżności budzi we mnie pewien niepokój. No bo jak to? Mądre istoty wyższe przekazują nam prawdę, czy to co chcemy usłyszeć? Być może opowieści o nadchodzącej pomocy i rozwiązaniu naszych problemów też są tylko tym co chcą nam powiedzieć a nie tym co nastąpi w rzeczywistości?! Nasuwa mi się tu porównanie z politykami i kiełbasą wyborczą. „Naobiecujemy wam różnych rzeczy, byleście nas wybrali”, byleście to właśnie nam uwierzyli.
Jezus przewidział takie zachowania ludzkie?
Przychodzi mi na myśl fragment Ewangelii wg św. Mateusza rozdział 24 4-8 „Na to Jezus im odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem Mesjaszem. I wielu w błąd wprowadzą. Będziecie słyszeć o wojnach i o pogłoskach wojennych; uważajcie, nie trwóżcie się tym. To musi się stać, ale to jeszcze nie koniec! Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będzie głód i zaraza, a miejscami trzęsienia ziemi. Lecz to wszystko jest dopiero początkiem boleści.” Takich słów Jezusa w Ewangeliach jest więcej. Można by było te wszystkie wypowiedzi podsumować: „przyjdą i będą mówić, że znają prawdę, będą czynić cuda, powoływać się na mnie, ale nie są ode mnie”.
Czy takie przekazy mamy odrzucać?
Ktoś mógłby spytać, „czy w takim razie wszystkie te przekazy odrzucać?”. Bardzo dobre pytanie. Nie znam na nie jednej uniwersalnej odpowiedzi. Nie znam też wszystkich publikowanych przekazów. Nie jestem nawet przekonany do tego, że wszystko co podaje do wierzenia Kościół Katolicki jest w 100% pochodzące od Boga, uważam na podstawie historii Kościoła, że dużo treści jest wprowadzonych przez człowieka dla partykularnych interesów kleru. Tak i przekazy poza kościelne z którymi mamy obecnie do czynienia moim zdaniem mogą, ale nie muszą być wartościowe.
Każdy w swoim sumieniu musi rozsądzić, czy to co słyszy przybliża go do Boga, czy nie. Moim zdaniem księża jeżeli głoszą np. prawie magiczne właściwości dewocjonaliów odciągają wiernych od Boga na rzecz zniewolenia ich od zakupu i wiary w przedmioty (bo niewiele osób będzie zdawać sobie sprawę z tego, że nie ma siły wizerunek, a ten którego wyobraża, więc odnosząc się bezpośrednio do Boga żaden medalik, czy inny święty znak nie jest potrzebny). Także objawienia które nie prowadzą do Boga a jedynie do sił typu bardziej zaawansowane cywilizacje niekoniecznie od Boga pochodzą.
Suma summarum kiedyś będziemy musieli sami stanąć przed naszym Stwórcą i zdać Mu relację z naszego życia. Czy zawierzyliśmy tak do końca Jemu samemu, czy tylko ludziom twierdzącym, że działają w Jego imieniu, czy też przekazom które odsuwały Go na bok, na rzecz innych wartości, prawd, czy wierzeń...