Strzały na drodze w rejonie Smogorzewa
Do zdarzenia, doszło w niedzielę 2 listopada około godziny 20. Policja została wezwana do Smogorzewa, po zgłoszeniu o strzałach oddanych w pobliżu rusznikarni. Na miejscu, funkcjonariusze znaleźli w rowie auto z dwoma rannymi mężczyznami. Jeden miał obrażenia brzucha, drugi rany dłoni.
Właściciel rusznikarni, Łukasz W., nie próbował uciekać, został zatrzymany w pobliżu miejsca zdarzenia. Jak ustaliła policja, posiadał on wszelkie zezwolenia na prowadzenie działalności związanej z bronią. Komisarz Monika Curyk z Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu poinformowała, że kolejne dwie osoby, zatrzymano później na stacji paliw, gdzie najprawdopodobniej czekały na transport.
Wszyscy zatrzymani, to mężczyźni w wieku od 28 do 46 lat. Pochodzą z województwa lubuskiego, byli wcześniej notowani. Komisarz Curyk poinformowała, że obława zakończyła się około północy.
Podobne działania policyjne, miały miejsce w innych częściach kraju, m.in. podczas incydentu w Obrzycku.
Pościg i oddanie kilkunastu strzałów
Według ustaleń Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, Łukasz W. ruszył w pościg za czterema mężczyznami, którzy znajdowali się w pobliżu jego posesji. W wyniku strzelaniny, dwóch z nich zostało rannych.
Prokurator Łukasz Wawrzyniak przekazał, że podejrzany usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa czterech osób. Sam rusznikarz twierdzi, że działał w obronie własnej, ponieważ – jak zeznał – został zaatakowany przez nieznanych mężczyzn. O atach stojacych przed posesją, poinformowała go wcześniej żona.
Młodszy inspektor Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu poinformował, że mężczyźni, do których strzelał 43-latek, zostali przesłuchani i zwolnieni.
"Nie doszło do naruszenia miru domowego oraz nie znaleziono żadnych dowodów złamania przez nich prawa"- przekazał.
Prokuratura - "nie była to obrona konieczna"
Z relacji prokuratury wynika, że Łukasz W. zamiast powiadomić policję o zagrożeniu, sam ruszył za uciekającymi samochodami i otworzył ogień. Prokurator Wawrzyniak podkreślił, że czyn nie mieści się w granicach obrony koniecznej. Rusznikarz tłumaczył swoje zachowanie emocjami i poczuciem zagrożenia.
Według śledczych, mężczyzna mógł doprowadzić do zderzenia swojego auta z samochodem uciekających, co spowodowało jego wypadnięcie z drogi. Łukasz W. zaprzeczył tym ustaleniom, twierdząc, że próbował jedynie uniemożliwić im ucieczkę.
Po zdarzeniu, 43-latek polecił osobom postronnym, aby zadzwoniły pod numer alarmowy 112, i udzielał pierwszej pomocy rannym.
Takie przypadki, gdzie właściciel broni używa jej w okolicznościach poza obroną konieczną, miały miejsce również w innych regionach kraju – przykładem może być strzelanina we Wrocławiu.
W środę 5 listopada, sąd w Poznaniu zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla Łukasza W.
Sprawdź lokalizację na mapie Google:
Mapa: Google Maps / lokalizacja regionu
Źródło: TVN24