Kolejne protesty przed KPRM
Przedsiębiorcy nie są w stanie nadążyć za zmieniającymi się obostrzeniami. W jednej chwili mogą funkcjonować, w drugiej zaś ponownie muszą zamykać swoją działalność. Brak stabilizacji odbija się na stanie materialnym, ale też psychicznym wielu osób.
Niedawno, powoli zaczęto znosić obostrzenia i dopuszczać do pracy branżę hotelarską, jednak przy zachowaniu 50% obłożenia. Podobnie do pracy wracały baseny, kina, galerie czy korty tenisowe. Minęła dosłownie chwila, a już Minister zdrowia wprowadził od 27 lutego specjalne rozwiązania dla województwa warmińsko-mazurskiego. Zaostrzenie reżimu, poprzez zamknięcie na dwa tygodnie ww. branży ma być odpowiedzią na wzrost zachorowań w tym regionie.
W wyniku tych postanowień, w poniedziałek przed budynkiem Kancelarii Premiera Rady Ministrów odbyły się protesty branży hotelarskiej i gastronomicznej. Około godziny 13.00 zebrało się kilkanaście osób z transparentami, na których widniały hasła "Chcemy pracować, nie protestować!", "Zapomnieliście zamknąć lasy", "Pogrzeb turystyki" czy "Zamknięte Mazury - szczyt covidowej bzdury". Na miejsce przybyła także policja.
Dlaczego ludzie protestują?
Powodem protestów nie jest sam fakt zamknięcia, ale raczej nieprzewidywalne zachowania rządu w kwestii obostrzeń. Część protestujących wyjaśnia, że poczynili już swoje plany apropo ilości gości oraz przygotowanych posiłków. Jak wypowiada się jedna z protestujących osób
- "Pozostaje nam albo wyrzucić to jedzenie, albo, idąc dalej za akcją i zgodnie z zasadą hotelu "zero waste", po prostu przygotujemy to jedzenie, zawieziemy je do Warszawy i rozdamy”.
Czy protesty odniosą jakiś skutek? Ciężko powiedzieć, wiemy jednak, że pandemia zmęczyła już wszystkich i odbiła się nie tylko na przedsiębiorcach, ale także zwykłych pracownikach.