Talibowie zdobywają kolejne prowincje
Opuszczenie wojsk amerykańskich stało się początkiem wielkich zmian w Afganistanie. Niestety zmiany te nie wyglądają korzystnie dla kraju. W przeciągu niemal tygodnia Talibowie zajęli wszystkie główne miasta Afganistanu. Czego właściwie żądają ? Niedawno przedstawiciel Talibów Wahidullah Haszimi udzielił odpowiedzi na to pytanie, stwierdzając, iż „Afganistan nie stanie się demokracją, podstawą systemu politycznego będzie szariat, a Talibowie będą zachęcać żołnierzy i pilotów regularnej armii, aby dołączyli do ich sił”.
Pierwsze rządy Talibów w Afganistanie przypadają na lata 1996-2001. Wiadomo, że chcą oni i teraz zająć i przejąć całkowitą władzę w kraju. Patrząc w przeszłość rządy Talibów nie były korzystne dla ludności cywilnej, ani areny międzynarodowej. Skrajne przekonania Talibów opierają się na surowej interpretacji szariatu. Prawdopodobnie w chwili przejęcia przez nich władzy powróci do kraju zakaz edukacji i pracy dla kobiet czy całkowite zakrywanie twarzy burką. Warto nadmienić także że wrócą prześladowania na tle religijnym oraz surowe karanie wszelkich odstępstw od prawa szariatu. Afgańczycy, stanowiący ludność cywilną już przejawiają niepokój o przyszłość swoją i kraju. Wielu z nich decyduje się uciekać w bezpieczniejsze miejsca, w tym do krajów europejskich.
Pandższir - twierdza niezdobyta!
W mediach kilka dni temu pojawiła się informacja, że mimo ogromnej siły Talibów, istnieją regiony Afganistanu, które zaciekle się bronią. Mowa tu o trzech dystryktach: Dih Salah, Bano i Puli Hisar w prowincji Baghlan na północ od doliny Pandższir. Te tereny nadal dowodzone są przez mudżahedinów, a w szczególności przez wiceprezydenta kraju i syna słynnego „Lwa Pandższiru” (okrytego chwałą dowódcy mudżahedinów) - Ahmada Masuda.
Dolina Pandższiru - fot: youtube
Mimo trudnej sytuacji zapowiedział on, że nadal będzie kontynuował walkę z islamskimi bojówkarzami. Bliscy przywódcy poinformowali, że w Pandższir zgromadziło się ponad 6 tys. bojowników, w tym członków armii i sił specjalnych. Zapewniają oni także o posiadaniu sprzętu wojskowego takiego jak kilka helikopterów i pojazdów wojskowych. Mają oni zamiar stawić czynny opór Talibom... jak na razie widać, że czynią to z dobrym skutkiem.
Mieszkańcy doliny Pandższiru - fot: youtube
„Lew Pandższiru” Ahmad Szah Masud - jego sława trwa na wielki!
Ahmad Masud to człowiek waleczny, odważny i opowiadający się za demokracją w Afganistanie. Wiele cech charakteru odziedziczył po swym ojcu, który okrył się sławą w kraju. W czasie wojny afgańskiej dowodził wojskami mudżahedinów w dolinie Pandższiru, gdzie ukazał się jako bohaterski człowiek i świetny strateg. Obronił dolinę przed napływem wojsk rządowych i radzieckich, dzięki temu uzyskać przydomek „Lew Padższiru”.
W roku 1992 uczestniczył aktywnie w zajęciu Kabulu przez wojska Mudżahedinów. Za czasów rządu Rabbaniego obsadzony był na stanowisku ministra obrony i piastował urząd wiceprezydenta.
W roku 1994, kiedy Talibowie zaczęli przejmować rządy w kraju, bardzo sprawnie stawiał im opór. Niestety wraz z przejęciem Kabulu przez Talibów, musiał usunąć się na bok. Jednak do samego końca bronił wolnego terenu w północno-wschodniej części Afganistanu.
Jak zginął Ahmad Szah Masud?
Ahmad Szah Masud został zamordowany w roku 2001, kiedy to wpadł w zasadzkę dwóch Arabów podających się za dziennikarzy. Ukryli oni ładunek wybuchowy w kamerze i zdetonowali. Ahmad Szah Masud pozostawił po sobie syna, który tak samo jak on walczy o demokrację dla Afganistanu.
Jaki ojciec, taki syn - Ahmad Masud szansą dla Afganistanu
Ahmad Masud w wielu kwestiach przypomina swojego ojca. Nie tylko pod względem wizualnym, ale także przekonań politycznych i moralnych. Od samego początku jawnie opowiadał się po stronie demokracji i wyrażał chęć walki przeciw nękającym kraj Talibom. Masud dla Washington Post mówi „Dziś piszę z Doliny Pandższiru, gotów pójść w ślady mojego ojca, z bojownikami mudżahedinów, którzy są gotowi ponownie zmierzyć się z talibami".
Lew Pandższiru z synem - fot: youtube
Mężczyzna przyznaje także, że spodziewał się tego dnia, dlatego od dawna mudżahedini gromadzą amunicję i sprzęt wojskowy. Przywódca zdradza także, że nie boi się tylko o samych Afgańskich obywateli, ale także o rozwijanie radykalnego islamistycznego terroryzmu, który zapewne będzie w krwawy sposób starał się tłumić wszelkie przejawy demokracji oraz innowierstwa na świecie.
Massoud potwierdza, że na chwilę obecną dolina Pandższir jest bastionem, w którym podejmowane są działania partyzanckie. Zdaje sobie jednak sprawę, że sytuacja wygląda dla nich niekorzystnie. Mimo iż kraje europejskie wycofują swoje siły zbrojne, Massoud nawołuje do sojuszników „Od tak dawna walczyliśmy o otwarte społeczeństwo, w którym dziewczęta mogłyby zostać lekarzami, nasza prasa mogła swobodnie donosić, nasi młodzi ludzie mogliby tańcz i słuchaj muzyki lub bierz udział w meczach piłki nożnej na stadionach, które kiedyś były używane przez talibów do publicznych egzekucji – i wkrótce mogą być ponownie”. Warto podkreślić fakt, iż dolina Pandższiru była zawsze dla żołnierzy sił NATO miejscem bezpiecznym i przyjazny. Być może wycofanie się sojuszniczych krajów przypieczętuje klęskę Afganistanu. Tego na pewno Massoud boi się najbardziej.