Nieporozumienia wokół negocjacji taryfowych
Falko Liecke, sekretarz stanu ds. młodzieży i rodziny, wyraził niezadowolenie z decyzji o strajku, argumentując, że Berlin jako część Wspólnoty Taryfowej Krajów nie może prowadzić oddzielnych negocjacji z regionalnymi związkami zawodowymi. Liecke podkreślił, że związek zawodowy Verdi ignoruje ustalone zasady, co komplikuje sytuację. Dodatkowo, zwrócił uwagę na istniejący zgodnie z prawem klucz personalny, który ma zapewnić odpowiednią liczbę opiekunów do liczby dzieci w przedszkolach.
Zaostrzenie konfliktu i reakcje związków
Przed siedzibą CDU oraz ratuszem w dzielnicy Charlottenburg-Wilmersdorf zorganizowano protesty, które zainaugurowały strajk. Verdi oskarża Senat o blokowanie konstruktywnych rozwiązań, które mogłyby poprawić jakość opieki pedagogicznej oraz zmniejszyć obciążenia pracowników. Dana Griesche, specjalista ds. pedagogiki, stwierdziła, że eskalacja strajku jest jedynym rozwiązaniem, aby zmusić Senat do działań zmierzających do poprawy sytuacji w przedszkolach. Z kolei Stefan Evers, senator finansów, nazywa strajk „bezsensownym” i podkreśla, że Berlin, będąc członkiem TdL, nie może negocjować warunków taryfowych dotyczących wielkości grup czy rekompensaty za obciążenia.
Kontekst i wpływ strajku
Około 280 miejskich przedszkoli bierze udział w strajku, dotyczącym 7000 pracowników, którzy opiekują się 35 000 dzieci. Ogólnie w Berlinie funkcjonuje blisko 2900 przedszkoli, z czego większość prowadzona jest przez prywatnych operatorów, opiekujących się łącznie 165 000 dziećmi. Strajk wywołał znaczące perturbacje w codziennym funkcjonowaniu miasta, wpływając na tysiące rodzin. Zarówno pracownicy, jak i rodzice oczekują szybkiego rozwiązania konfliktu, który z każdym dniem strajku nabiera na sile.
Dyskusja na temat warunków pracy w berlińskich przedszkolach ujawnia głębokie podziały między oczekiwaniami pracowników a możliwościami negocjacyjnymi Senatu. Rozwiązanie konfliktu wymaga nie tylko dialogu, ale także zrozumienia ograniczeń prawnych i finansowych, które wpływają na politykę edukacyjną Berlina.
Źródło:morgenpost.de