Propalestyńskie protesty we Florencji i Pizie
W piątek we Florencji i w Pizie doszło do propalestyńskich protestów. Uczestniczyli w nich m.in. studenci i uczniowie, w tym niepełnoletni. Nagrania wydarzeń z tego drugiego miasta obiegły media społecznościowe. Widać na nich, jak policjanci najpierw odpychali manifestantów, po czym pobili ich pałkami. "Czy w taki sposób bijcie swoje dzieci?" - krzyczała jedna z kobiet. Wydarzenia wywołały oburzenie w kraju. Opozycja wezwała szefa MSW Matteo Piantedosiego do zajęcia się sprawą w parlamencie. Na sprawę zwrócili uwagę nie tylko politycy, ale i nauczyciele i rektorzy uczelni.
Reakcja administracji prezydenckiej
Enzo Letizia, przedstawiciel ANFP - związku zawodowego funkcjonariuszy - po zdarzeniu przekonywał, że nie powinno się "wydawać wyroków, dopóki nie zostanie przeprowadzone dochodzenie". W sobotę administracja włoskiego prezydenta powiadomiła, że Sergio Mattarelli rozmawiał o sprawie z ministrem spraw wewnętrznych. Jak podano, Mattarelli przekazał, że "autorytetu sił nie mierzy się pałkami, lecz zdolnością do zapewnienia bezpieczeństwa przy jednoczesnej ochronie prawa do publicznego manifestowania opinii". Matteo Piantedosi miał ze zrozumieniem przyjąć słowa prezydenta.
Stanowcze stanowisko prezydenta
"Użycie policyjnych pałek wobec młodzieży jest wyrazem porażki" - czytamy w komunikacie wydanym przez włoski Pałac Prezydencki. Wyraźne potępienie ze strony prezydenta Sergio Mattarelli wobec użycia pałek przez policję podczas protestów młodzieży we Włoszech podkreśla powagę sytuacji. Wydarzenia te rzucają światło na potrzebę dialogu społecznego oraz zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom podczas manifestacji.
????????Marsz propalestyński odbywający się we włoskim mieście Piza został brutalnie przerwany przez policję.???? pic.twitter.com/FbqGBDSAEP
— Andrew Stapel (@StapelAndrew) February 25, 2024
Źródło: Polsat News, Trybuna Polska