Spis treści:
- Nagranie zdarzenia i reakcje widzów
- Błędy sędziego i przebieg incydentu
- Obrażenia poszkodowanego
- Konsekwencje i pytania o bezpieczeństwo
Nagranie zdarzenia i reakcje widzów
W sieci pojawiło się nagranie ukazujące szczegóły zdarzenia. Na filmie sędzia demonstruje sposób załadunku i przeładowania broni innemu uczestnikowi zawodów. Podczas rozmowy słychać liczne wulgaryzmy, które dają nam wiele do myślenia. W momencie demonstracji dochodzi do postrzelenia jednego z zawodników. Strzał został oddany ze strzelby typu shotgun. To bardzo duża jednostka broni. I co bardzo istotne, ta broń była załadowana pociskiem typu Brenneka. To są pociski, które myśliwi używają podczas polowania na grubą zwierzynę, na dziki albo jeszcze większe okazy.
❌
— ???? Polska Agencja Informacyjna ???? (@PA_Informacyjna) November 17, 2024
Sędzia Postrzelił uczestnika zawodów ‼️
po prawo - dłuższy Film, całe wydarzenie
. pic.twitter.com/Bsnr89iBFd
"O kurw..." - te słowa wypowiedziane przez jednego z uczestników odzwierciedlają szok towarzyszący zdarzeniu
Błędy sędziego i przebieg incydentu
Do incydentu doszło, gdy sędzia sięgnął po broń od innego uczestnika. W trakcie demonstracji broń niespodziewanie wypaliła. Strzał trafił mężczyznę stojącego obok w boczną część uda. Poszkodowany osunął się na stół, a następnie na ziemię. To zdarzenie ujawniło braki w przestrzeganiu podstawowych zasad bezpieczeństwa.
Obrażenia poszkodowanego
Mężczyzna postrzelony w udo zapewne natychmiast otrzymał pomoc od innych uczestników zawodów. Sytuacja była na tyle poważna, że na miejsce natychmiast wezwano śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego, który rannego 70-letniego mężczyznę przetransportował do szpitala w Bydgoszczy. Tam była kilkudniowa hospitalizacja, a później mężczyzną opiekowali się lekarze w warunkach domowych.
Konsekwencje i pytania o bezpieczeństwo
Incydent ten obnażył istotne problemy w przestrzeganiu zasad bezpieczeństwa podczas zawodów strzeleckich. Pojawiają się pytania o odpowiedzialność organizatorów i procedury stosowane na takich wydarzeniach. Polski Związek Strzelectwa Sportowego (PZSS) powinien wszcząć dochodzenie mające na celu wyjaśnienie okoliczności zdarzenia.
- Przepisy PZSS nakładają na organizatorów odpowiedzialność za bezpieczeństwo uczestników.
- Zasady użytkowania broni podczas zawodów powinny być ściśle przestrzegane.
- Brak kontroli nad uczestnikami prowadzi do niebezpiecznych sytuacji.
Zdarzenie to może stać się impulsem do zaostrzenia przepisów i bardziej rygorystycznych kontroli podczas zawodów strzeleckich. Bezpieczeństwo uczestników powinno być absolutnym priorytetem na każdym etapie organizacji takich wydarzeń.
Czy lepiej jak obowiązkowe badania dla myśliwych powrócą?
Źródło: X, Facebook, Fakt, Ego-man
Poniżej oświadczenie Włodzimierza Gałeckiego z PZSS dla Faktu:
"To wydarzenie nie miało związku z działalnością Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego. Jeżeli to jest stanowisko strzeleckie, to uczestnik zawodów nie ma prawa w ten sposób się zachowywać, że oni sobie stoją, wymachują tą bronią na wszystkie strony. Kamizelki, które widać na nagraniu, oznaczone jako PZSS, to jest podróbka jakaś, chałupnicza robota. Wygląda to jak kamizelka, którą w samochodzie się wozi, na której zrobiono napisy. Nasze kamizelki są wzorowane na kamizelkach Międzynarodowej Federacji Strzeleckiej, Międzynarodowego Związku Strzelectwa Sportowego i wyglądają nieco inaczej. W internecie są zdjęcia i filmiki z naszych zawodów, na których widać, jak wyposażeni są nasi sędziowie, jak w ogóle wygląda strzelnica..... klub, w którym doszło do groźnego incydentu, w ubiegłym roku wystąpił do PZSS o wydanie licencji i ją otrzymał, natomiast Polski Związek Strzelectwa Sportowego nie ingeruje w wewnętrzne wydarzenia organizowane przez kluby...Obecnie czekamy na dalsze informacje w sprawie. Będzie to oceniała nasza komisja licencyjna i jeśli się okaże, że zostały złamane przepisy, to oczywiście wystąpi wtedy do zarządu o wykluczenie tego klubu z grona klubów licencjonowanych przez PZSS"