Katastrofa na Morzu Bałtyckim
6 - latek i jego 38 - letnia mama, która próbowała go ratować, nie żyją. Informację potwierdził Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Do wypadku doszło 29 czerwca ok. godz. 16:30. Prom Stena Spirit nadał drogą radiową sygnał mayday – "człowiek za burtą”. Natychmiast na wodę spuszczono łódź ratunkową, a w poszukiwaniach brały też udział inne okręty, w tym te należące do NATO i inne pływające w pobliżu.
Tragiczny finał rejsu promem Stena Line
W akcję ratowania matki i dziecka włączyły się też polskie, szwedzkie i duńskie śmigłowce. Do incydentu doszło na wodach międzynarodowych. Niestety, mimo, że udało się znaleźć mamę i syna i przewieźć do szpitala, w piątek rano poinformowano o śmierci obojga. Prom zarejestrowany był w Danii, dlatego postępowanie będzie prowadzone międzynarodowo. “Był alarm i komunikat. Od razu wyłączono silniki. Po chwili kapitan poinformował, że jest człowiek za burtą. Usłyszeliśmy, że nie są to ćwiczenia. Rozpoczęła się akcja wodowania łodzi ratunkowej. Poszukiwania trwały prawie 2 godziny” - opowiadała pracownica promu w rozmowie z TVN 24.
Rescue op #BalticSea, after a 7 year old child fell off #StenaLine ferry Spirit on its way from Gdynia #Poland to Karlskrona #Sweden & mother jumped over board trying to save him. Choppers & US Coast Guard plane in the air. #NATO ships joined in after pausing their ongoing exer pic.twitter.com/gAnHSf6kbz
— I know (@luvyall22) June 29, 2023
Źródło: TVN 24, Twitter, Trybuna Polska