Seszele znów zaatakowane przez wirusa
Mimo, iż 63%populacji Seszeli przyjęło szczepionki przeciwko koronawirusowi, to jednak wirus znów atakuje. Władze państwa nie mają innego wyjścia, jak po raz kolejny wprowadzać obostrzenia. Szkoły znów zostają zamknięte, zaś bary działają tylko na zewnątrz. Obowiązują utrudnienia w swobodnym przemieszczaniu się. Co się więc stało? Seszele już na początku szczepień był stawiane za wzór i pod tym względem przebiły nawet Izrael. Prawdopodobnie wynikiem tak dużego zainteresowania szczepionką była turystyka, która stanowi główne źródło utrzymania państwa. Bez turystyki Seszele po prostu bankrutowały, więc szczepienia masowe były jedynym sposobem na wyjście z kryzysu. Niestety, jak podkreśla minister zdrowia Peggy Vidot podczas konferencji prasowej „Mimo nadzwyczajnych wysiłków w zakresie walki z pandemią, sytuacja związana z Covid-19 w naszym kraju jest trudna. Liczba zakażeń koronawirusem rośnie”.
Kto winny zachorowaniom?
Władze Seszeli już teraz skupiły się na badaniu przyczyn kolejnego wzrostu zachorowań. Podejrzewa się, że wina może leżeć po stronie chińskiej szczepionki Sinopharm, która dostało aż 60% z populacji osób zaszczepionych. Inni twierdzą, iż mimo dużej liczby wykonanych szczepień, to jest ich zbyt mało, aby mówić o odporności zbiorowej. Poza tym, w tak małym państwie (niecałe 100 tys. ludności) prościej o duże dynamiki zmian w statystyce. Pyzatym mówi się, że szczepionki nie chronią przed zachorowaniem, a jedynie przed ciężkim przebiegiem choroby.
Ciekawą tezę wysnuł także dyrektor generalny firmy Pfizer, Albert Bourla: „Wszystko wskazuje na to, że będziemy musieli zaktualizować swoją odporność immunologiczną za każdym razem kiedy pojawi się nowa mutacja. To będzie wyglądać podobnie do aktualizacji oprogramowania antywirusowego”.