Samolot rozbił się w dżungli
Samolot, którym dzieci leciały razem z matką zniknął z radarów 1 maja. Pilot wcześniej zgłosił problemy z silnikiem. W poniedziałek władze ogłosiły odnalezienie wraku Cessny, w którym odnaleziono zwłoki pilota, ale brakowało śladu sześciu pasażerów. Następnego dnia poinformowano o odnalezieniu dwóch kolejnych ciał: kobiety i mężczyzny, który był liderem rdzennej społeczności Uitoto, do której według lokalnych mediów należeli pasażerowie. Jednak czworga dzieci - rodzeństwa w wieku 13, 9, 4 lat oraz 11 miesięcy - nie można było odnaleźć.
Dzieci poradziły sobie same
W poszukiwaniach dzieci brało udział ponad 100 żołnierzy z psami tropiącymi. Nie było łatwo ze względu na drapieżne zwierzęta, gęstą roślinność i ulewny deszcz. W środę prezydent Kolumbii, Gustavo Petro, poinformował o odnalezieniu dzieci. "To radość dla kraju" - napisał na Twitterze. Zanim znaleziono dzieci, żołnierze natrafili na ich ślady znajdując resztki jedzenia, prowizoryczny szałas i ich osobiste rzeczy. W akcji poszukiwawczej brały udział również helikoptery. Jeden z nich miał głośniki, przez które puszczano wiadomość nagraną przez babcię dzieci, która wzywała ich, by pozostały na miejscu, żeby mogły zostać uratowane.
Después de arduas labores de búsqueda de nuestras Fuerzas Militares, hemos encontrado con vida a los 4 niños que habían desaparecido por el accidente aéreo en Guaviare. Una alegría para el país.
— Gustavo Petro (@petrogustavo) May 17, 2023
Aktualizacja:
Prezydent Kolumbii przyznał, że podał dalej niesprawdzoną informację i wprowadził tym samym media w błąd. Dzieci wciąż nie zostały odnalezione, poszukiwania trwają nadal. Do akcji włączono m.in. doskonale przeszkolonych komandosów.
Źródło: TVN 24, Twitter, Trybuna Polska