Co wydarzyło się podczas w Parku Wodnym w Tychach?
O całej sytuacji media zostały zaalarmowane przez osoby, które znajdowały się w aquaparku w momencie, gdy rozległ się sygnał alarmu przeciwpożarowego. “Około godziny 20:15 na basenie zaczęły wyć syreny. Przez pierwsze 4-5 minut nikt nic nie wiedział, żaden z ratowników nie wiedział co się dzieje. Ludzie zaczęli się niepokoić, część zaczęła kierować się w stronę szatni. Po chwili ratownik nakazał wszystkim wyjść z basenu (przypominam że byliśmy na zewnętrznych basenach, gdzie temperatura powietrza wynosiła 6 stopni, a po protestach ludzi, że nie będą marznąć nakazał z powrotem wejść do budynku i kierować się do szatni. Ludzie początkowo podejrzewali, że pewnie jakiś fałszywalarm i raczej nie było im śpieszno. Jedna z ratowniczek zaczęła drzeć się, że ludzie mają wychodzić do szatni, a nie czekać. Nas natomiast skierowano do bocznego wyjścia ewakuacyjnego, gdzie w samych kąpielówkach znaleźliśmy się na zewnątrz budynku przy 6 stopniach! Na szczęście po chwili dostaliśmy koc termiczny i pantofle .” - poinformował jeden ze świadków wydarzenia. Zachowanie i brak znajomości procedur postępowania w przypadku potrzeby nagłej ewakuacji budzi grozę. Szczęśliwie, sam alarm okazał się fałszywy i nikt nie został poszkodowany. Dalsza część opowieści świadka budzi jeszcze większe kontrowersje.
Obsługa aquaparku w Tychach zamiast ewakuować klientów zaczęła ich rozliczać za pobyt?
“Ale to co działo się w dalszej części przechodzi wszelkie pojęcie. Wszyscy ludzie (a było ich kilkaset), którzy wcześniej skierowali się do wyjścia przez szatnie zostali skumulowani przed bramkami i zaczęli być rozliczani ze swoich zegarków!!! Kilkaset osób stało w kolejce i czekało, aż dwie babeczki na kasach rozliczą kilkaset zegarków. Przypominam, że cały czas wyły syreny, na zewnątrz było kilka wozów strażackich, ogólnie panowała bardzo napięta atmosfera.Dobrze, że jeden z gości wykazał się rozwagą i w pewnym momencie wyłamał plombę na drzwiach ewakuacyjnych przy schodach i ludzie zaczęli wychodzić. Jednak trwało to tylko chwilę, gdyż po chwili przyszła pani z obsługi, zamknęła drzwi i zakazała wychodzić ludziom mówiąc, że mają nierozliczone zegarki. Przypominam, że nadal w budynku było kilkaset osób.’ - dodaje mężczyzna.
Na fanpage tyskiego aquaparku na Faceboku zostało zamieszczone oświadczenie, z którego treści wynika, że ewakuacja odbyła się zgodnie z procedurami i nie zostały naruszone żadne przepisy. Zablokowano możliwość komentowania, ale pod postem o ewakuacji na innym fanpage ludzie przebywający w momencie alarmu w aquaparku opowiadają jak ewakuacja wyglądała z ich punktu widzenia. Świadkowie robią wszystko, aby sytuacja została nagłośniona i by wyciągnięto konsekwencje.
Źródło: Dziennik Zachodni, Facebook, Wykop, Trybuna Polska