Co wydarzyło się w kopalni w Kośminie?
“Dyżurny Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Dzierżoniowie otrzymał zgłoszenie o wypadku samochodu na terenie kopalni w Kośminie, w wyniku którego został poszkodowany kierowca pojazdu. Po przyjeździe na miejsce zdarzenia zastano kierowcę, który wymagał udzielania pomocy przedmedycznej oraz palący się pojazd technologiczny, który stoczył się ze skarpy’ - oświadczył Leszek Paziński, oficer prasowy dzierżoniowskiej straży pożarnej.
Poszkodowany operator został przetransportowany do szpitala helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, niestety nie udało się uratować jego życia. 61 - latek zmarł w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu mimo udzielonej pomocy.
Co aktualnie dzieje się na terenie kopalni w Kośminie?
Strażacy ugasili pożar wozidła zmagając się z trudnymi warunkami, w jakich doszło do wypadku. Akcja gaszenia pożaru była niebezpieczna, ze względu na wybuchy opon pojazdu, które mogły zranić strażaków. Po skończeniu działań przez straż pożarną na miejscu pojawił się prokurator oraz zespół śledczych, którzy mają ustalić dokładny przebieg zdarzenia i przyczynę awarii wozidła.
"61-letni kierowca był cały czas przytomny. W trakcie udzielania mu pomocy już po wypadku przekazał swojemu współpracownikowi, że w trakcie jazdy po wzniesieniu pojazd przewożący 50 ton ładunku w pewnym momencie przestał hamować. Mężczyzna próbował go jeszcze zatrzymać, ale kiedy zauważył, że to niemożliwe, wyskoczył z pojazdu. Niestety na tyle nieszczęśliwie, że pociągnął za kierownicę, gwałtownie skręcił, przy wyskoku zahaczył jeszcze o drabinkę i wpadł gdzieś pomiędzy głazy zabezpieczające drogę a koła pojazdu" - poinformował TVN 24 Emil Wojtyra, zastępca Prokuratora Rejonowego w Dzierżonowie.
Źródło: TVN 24, Facebook, Trybuna Polska