1. Co wydarzyło się na dachu stacji paliw w Dortmundzie?
2. Jakie działania podjęła straż pożarna po przybyciu na miejsce zdarzenia?
3. Jakie były wyniki dochodzenia przeprowadzonego przez Urząd Ochrony Pracy?
4. Dlaczego zdarzenie nie zostało uznane za wypadek przy pracy?
5. Jak obecnie czuje się technik, który stracił przytomność?
Interwencja straży pożarnej
Po przybyciu na miejsce, straż pożarna potwierdziła, że na dachu stacji paliw leży nieprzytomny mężczyzna. Okazał się nim być technik firmy zewnętrznej, który pracował na dachu. Jak poinformowała straż pożarna, technik nagle stracił przytomność, a jego stan wymagał natychmiastowej interwencji. Został on skutecznie reanimowany przez służby ratunkowe i przetransportowany do szpitala.
Śledztwo w sprawie wypadku
Zdarzenie zbadał Urząd Ochrony Pracy przy rządzie rejonowym Arnsberg. Początkowo podejrzewano, że technik mógł doznać porażenia prądem, co miało być przyczyną jego nagłego upadku. Jednak, jak poinformował rzecznik urzędu, Christoph Söbbeler, w toku dochodzenia wykluczono tę hipotezę. Okazało się, że przyczyną zdarzenia była wcześniejsza choroba mężczyzny, która nie miała związku z wykonywaną pracą.
Nieuznanie zdarzenia za wypadek przy pracy
Söbbeler wyjaśnił, że zgodnie z paragrafem 8 Kodeksu Socjalnego VII, zdarzenie nie zostało zakwalifikowane jako wypadek przy pracy, ponieważ nie doszło do zewnętrznego, krótkotrwałego wpływu na ciało poszkodowanego. Technik, choć nagle stracił przytomność podczas pracy, nie doznał obrażeń spowodowanych czynnikami zewnętrznymi. Söbbeler podkreślił, że tego typu incydent mógłby zdarzyć się w dowolnym miejscu i czasie, niezależnie od okoliczności zawodowych.
Obecnie technik odzyskuje zdrowie i jego stan się poprawia. Służby zakończyły dochodzenie, a sprawa została zamknięta.
Źródło: www.waz.de