Od jakiegoś czasu w mediach pojawiały się doniesienia o eskalacji wojsk rosyjskich na Krymie i przy granicy Ukrainą. Wiele osób poszukiwało się nadchodzącego konfliktu zbrojnego. Rząd rosyjski twierdził, że odpowiada na działania Kijowa, Ukraina natomiast zapewniała o pokojowym nastawieniu i stosowaniu drogi dyplomacji. Na chwilę obecną okazuje się, że siły zbrojne wycofują się spod granic Ukrainy. Czy to oznacza koniec problemów?

Prezydent Rosji Władimir Putin ostrzegł Zachód, aby nie przekraczał „czerwonej linii” z Rosją. Ostrzeżenie pojawiło się w jego corocznym orędziu o stanie narodu, pośród wzmożonego napięcia z Zachodem w sprawie Ukrainy i uwięzienia krytyka Putina Aleksieja Nawalnego. „Stosowanie niesprawiedliwych sankcji przeradza się w coś bardziej niebezpiecznego: zamachu stanu na Białorusi” - powiedział. Popiera białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenkę, który spotyka się z ogromną opozycją.

Od jakiegoś czasu dochodzą nas niepokojące słuchy o wznowieniu działań militarnych na terenach Ukrainy przez Rosyjskie wojska. Obecnie sprawa dotyczy terenu Donbasu, gdzie zaczęło gromadzić się coraz więcej rosyjskich żołnierzy. Podobnie liczne wojska skupiają się też na Krymie. Czy Rosja znów chce zaatakować?

Kilka godzin po tym, jak prezydent USA Joe Biden zaproponował spotkanie na szczycie z Władimirem Putinem, Kreml zapowiedział, że przeanalizuje ten pomysł. „Jest wcześnie, aby rozmawiać o tym spotkaniu w kategoriach szczegółowych” - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.