Świadkowie na miejscu interwencji policji - co mówią?
Znajomi dziewczyn, które znalazły się w radiowozie zdradzili w rozmowie z Onetem, że podczas interwencji policji, która dotyczyła rzekomego wypalania kabli, funkcjonariusze rzucali w stronę nastolatek dwuznaczne teksty dotyczące m.in. “trójkąta”, oraz, że “mogą włączyć również inne koguty.” Żartowali i śmiali się mówiąc też, że “należy przeszukać osobiście” jedną z małoletnich dziewczyn. Nie jest do końca jasne czy dziewczyny same wsiadły do radiowozu.
Co wydarzyło się na feralnym zakręcie w Dawidach Bankowych?
Mimo, że nastolatki nie były oficjalnie za nic zatrzymane i nie miały zapiętych pasów samochód policyjny ruszył z piskiem opon, policjanci włączyli również sygnały dźwiękowe i świetlne. Po przejechaniu kilku kilometrów radiowóz rozbił się na zakręcie. Jedna z nastolatek została ranna w twarz, mimo to nie została udzielona jej i jej koleżance żadna pomoc, co więcej ofiary wypadku wspominają, że “policjanci kazali im spier…”. Świadkowie twierdzą, że długo nie została wezwana ani policja, ani pogotowie tak jakby próbowano zatuszować całą sprawę.
Jakie jest stanowisko policji w sprawie wypadku?
Oficjalnie toczy się postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariuszy zamieszanych w sprawę. Policjanci nie pojawili się na służbie od momentu wypadku - znajdują się na zwolnieniach lekarskich. Nadkomisarz KSP S. Marczak poinformował, że komendant stołeczny policji podjął decyzję o zawieszeniu dowódcy patrolu. W sprawę zaangażowały się również posłanki Koalicji Obywatelskiej Aleksandra Gajewska i Kinga Gajewska, które przeprowadziły poselską kontrolę w pruszkowskiej policji.