Tragiczna śmierć Doroty Wojtachy
W piątek Dorota Wajtacha jechała swoim samochodem drogą ekspresową S8. Nagle jej samochód uderzył w bariery energochłonne, odbił się i zderzył jeszcze z ciężarówką. Tę część wypadku policja zbadała i jest co do niej pewna. Jednak po tym, jak znana na Śląsku restauratorka zjechała samochodem na pobocze, z jakiegoś powodu postanowiła wysiąść z auta. Dorota przeszła następnie w poprzek drogi przekaczając dwa pasy jezdni, bariery i weszła na pas kierunku Warszawy. Tam śmiertelnie potrącił ją autobus. Policja ustaliła, że kierowca nie miał szans zobaczyć 43 - latki i wyhamować, w tym czasie było już po zmroku, a kobieta nagle weszła na drogę szybkiego ruchu. Na drodze nie było oświetlenia.
Policja szuka świadków zdarzenia
Śledczy nie ustalili na razie, dlaczego Dorota wyszła ze swojego samochodu i szła w poprzek jezdni. Funkcjonariusze poprosili świadków zdarzenia o zgłaszanie się na policję. Być może ktoś przypadkiem nagrał np. kamerką samochodową niecodzienne zachowanie restuaratorki. Podejrzewa się, że kobieta mogła zasnąć za kierownicą lub zasłabnąć i dlatego nie wiedząc co się dzieje, po stłuczce wyszła ze swojego samochodu. W piątek odbędzie się pogrzeb 43 - latki. Dorota Wojtacha była znana na Śląsku, prowadziła swoją restuarację w Tarnowskich Górach. Znajomi i współpracownicy wspominają ją jako sympatyczną i dobrą osobę. Sprawę wypadku i jej śmierci prowadzi prokuratora, a ciało restauratorki poddano sekcji zwłok. Wiadomo, że kierowca autobusu, który ją potrącił i ciężarówki, w którą wjechała, byli trzeźwi.
Źródło: TVN 24, Facebook, Trybuna Polska