Nietypowa i skandaliczna sytuacja miała miejsce w pociągu relacji Gdynia-Bohumin, która znacząco wpłynęła na ruch kolejowy w Katowicach. Pasażer oskarżył innego podróżnego o gwałt, co doprowadziło do zatrzymania pociągu i zatrzymania oskarżonego.
Zatrzymanie w lesie "gdzieś za Słupskiem"
Po dwóch godzinach podróży z Gdańska, pociąg zawrócił do miasta z powodu awarii. Około godziny 23, już z ponad dwugodzinnym opóźnieniem, zatrzymał się w środku lasu "gdzieś za Słupskiem". Podróżni musieli radzić sobie bez świateł i ogrzewania, a konduktorzy rozdawali batoniki i wodę mineralną. Rzecznik PKP Intercity Cezary Nowak potwierdził, że na trasie Reblino-Wrześnica pociąg zderzył się z drzewem, uszkadzając pantograf. Po półgodzinnej przerwie pociąg ruszył z powrotem, ale opóźnienie sięgnęło już ponad dwóch godzin.
Rekordowe opóźnienia pociągów
Pół godziny później pojawiła się konieczność połączenia z innym pociągiem ze względu na przekroczenie czasu pracy maszynisty. Pociąg zatrzymał się na stacji w Sławnie, czekając ponad godzinę na połączenie z pociągiem Stańczyk. Pociąg dotarł do stacji Szczecin Główny po godzinie 4 rano, opóźniony o ponad 7 godzin. Pasazerowie, przemęczeni i zdenerwowani, zakończyli swoją podróż, która miała być znacznie krótsza i bezproblemowa.
Wydarzenia w pociągu Gryf zbiegły się w czasie z ostrzeżeniami Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej o groźnych warunkach pogodowych w całym kraju. Silny wiatr, opady śniegu i oblodzenie nawierzchni sprawiły, że podróże stały się niebezpieczne, a pociąg stał się jednym z wielu środków transportu dotkniętych niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.
Źródło: TVN, Trybuna Polska