Szwedzka odsiadka
Kobieta została przyjęta do komendy miejskiej w Gorzowie Wielkopolskim w sierpniu zeszłego roku. Dopiero teraz na jaw wyszło, iż policjantka ma na swoim koncie odsiadkę, za przemyt znacznej ilości narkotyków. Karę odbywała w Szwecji, więc jak to się stało, że w Polsce nikt o tym nie wiedział?
Kto zawinił?
Biuro Spraw Wewnętrznych ma wnikliwie przyjrzeć się tej sprawie. Nie wiadomo jak kobieta dostała posadę w policji. Po pierwsze będzie badany proces rekrutacji, półroczny przebieg służby, kontakty służbowe oraz prywatne. Dodatkowo należy przeanalizować przeszłość kobiety. Niektórzy podejrzewają, że pełniła ona funkcję „wtyczki” - czyli ma znajomości w grupach przestępczych i jest z nimi związana.
Wiadomo jednak, że kobieta zataiła informację o odsiadce i tą sprawą zajmie się prokuratura. W Polsce „Poświadczanie nieprawdy w dokumentach” jest przestępstwem. Dokumentem takim jest ankieta rekrutacyjna, w której nie wspomniała nic na temat problemów z prawem.
Nikt z gorzowskiej komendy nie ponosi odpowiedzialności za przyjęcie kobiety do pracy. Powodem jest brak jakichkolwiek przesłanek do podważania jej prawdomówności. Cały proces rekrutacji przebiegał prawidłowo, a kobieta nie była umieszczona w Krajowym Rejestrze Karnym. Prawdopodobnie zatem wina tkwi po stronie Resortu sprawiedliwości, który odpowiada za ten rejestr.
Podobne: Policjant napadł na kantor