Mecenas Kamila Ferenc broni pani Joanny
Zdarzenie miało miejsce w lipcu 2023, kiedy pani Joanna pod eskortą policjantów trafiła do krakowskiego szpitala. Przyczyną był jej zły stan psychiczny, po zażyciu tabletki poronnej, o czym wcześniej poinformowała swojego psychiatrę. Lekarz zawiadomił wówczas policję, w obawie popełnienia próby samobójczej, o czym poinformował ówczesny komendant policji. Mecenas Kamila Ferenc, reprezentująca panią Joannę, podkreśliła, że jej klientka została pozbawiona godności i intymności podczas interwencji. Policjantki towarzyszyły jej podczas badania w szpitalnym gabinecie ginekologicznym. Zdaniem mecenas Ferenc, doszło wówczas do niedopuszczalnych dla jej klientki sytuacji. Pani Joanna pod naciskiem policji, zmuszona była do tego aby się rozebrać, kucać i kaszleć w trakcie badań. Zdarzenie to zostało upublicznione w "Faktach" TVN, w reportażu Renaty Kijowskiej.
Zdaniem mecenas Ferenc policja przekroczyła wówczas swoje uprawnienia, ograniczając wolność Pani Joanny bez żadnych podstaw prawnych. Obrończyni zwróciła uwagę na trudną sytuację psychiczną pani Joanny, która była dodatkowo eskalowana przez nieprzyjemne doświadczenia w szpitalu.
Mecenas Kamila Ferenc oświadczyła, że pani Joanna - "została odarta z godności i intymności tylko dlatego, że w Polsce panuje stygmatyzacja aborcji, łącząca się z kryminalizacją pomocy w aborcji". - Jeżeli pomoc w aborcji jest de facto przestępstwem, to wszystko, co tego dotyczy, powoduje, że policja traktuje osoby zaangażowane jako potencjalnych sprawców (...). Mamy do czynienia z rodzajem antyaborcyjnej obsesji, która zaszła właśnie rok temu. Żeby znaleźć źródło, powód, jakieś tabletki związane z przerwaniem ciąży."
Krytyka Rzecznika Praw Pacjenta
Rzecznik Praw Pacjenta - Bartłomiej Chmielowiec w swojej ocenie wydarzeń stwierdził, że doszło do naruszenia praw pani Joanny. Jego zdaniem interwencja lekarza oraz policji, nie była adekwatna do sytuacji, a ponadto skutkowała dodatkowym cierpieniem pacjentki. Twierdzi, że doszło także do naruszenia tajemnicy lekarskiej przez lekarza psychiatrę.
Wewnętrzna kontrola policji nie wykazała uchybień
W odpowiedzi na oskarżenia, Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie przeprowadziła wewnętrzną kontrolę, której wyniki okazały się być negatywne w stosunku do zarzutów pani Joanny. Według komendanta miejskiej policji Przemysława Jeziorka, nie stwierdzono żadnych nadużyć ze strony funkcjonariuszy. Jego zdaniem wszelkie działania policji, były zgodne z obowiązującymi procedurami, a interwencja była konieczna ze względu na stan zdrowia pacjentki. Nie wszczęto wobec nich, postępowania dyscyplinarnego.
Czynności procesowe
Proces rozpoczął się w lipcu. Pierwsze posiedzenie sądu skutkowało przerwą, ze względu na nowe dokumenty przekazane przez przedstawiciela krakowskiej policji. Pierwszego października odbyła się druga rozprawa, podczas której pani Joanna złożyła zeznania, tego dnia nie zadawano jej pytań. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 29 października, kiedy po odczytaniu innych zeznań sąd ma zdecydować o powoływaniu innych świadków. Policjanci nie pojawili się na sali rozpraw. Obecny był pełnomocnik policji, pełnomocniczka pani Joanny oraz prokurator.
"Minął rok, ale nie straciłam determinacji. Jestem tutaj po to, żeby wyrazić swój sprzeciw (...). Wciąż mam mocne przekonanie, że przemocy i bezkarności policji trzeba się sprzeciwiać i najlepiej robić to głośno i z podniesioną głową ". - powiedziała pani Joanna w rozmowie z reporterami TVN24
Źródło: TVN24, PAP