Robert S. podpalił drzwi swojej byłej partnerki
Tragedia rozpoczęła się od odtrącenia. Robert S. zafascynowany był swoją byłą partnerką, która jednak zdecydowanie odrzuciła jego uczucia. Ten moment okazał się punktem zwrotnym w życiu mężczyzny, prowadząc go na ścieżkę przemocy i zemsty. Zanim doszło do tragicznego pożaru, oskarżony dopuścił się brutalnego aktu przemocy i pobił swoją byłą dziewczynę. To jednak był jedynie początek szeregu straszliwych wydarzeń. Zdaniem sądu, Robert S. nie zaspokoił się jedynie aktami przemocy fizycznej. W czasie śledztwa przyznał się do podpalenia drzwi mieszkania, w którym nocą przebywali jego była partnerka i jej partner. Choć oskarżony twierdził, że jego celem było jedynie odzyskanie osobistych rzeczy, sąd przedstawił inny obraz wydarzeń. Oskarżony, po podpaleniu drzwi opuścił miejsce zbrodni, nie informując nikogo o grożącym niebezpieczeństwie.
Trzy osoby zginęły w pożarze w Sieradzu
W trakcie procesu sieradzki sąd podjął decyzję o zmianie kwalifikacji czynu na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Dodatkowo, ujawnił, że oskarżony jest wielokrotnym recydywistą, wcześniej karanym za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. To fakt, który mógł wpłynąć na surowość wydanego wyroku dożywotniego pozbawienia wolności. Choć Robert S. został skazany na dożywocie, jego obrończyni, mecenas Małgorzata Branicka, zapowiada składanie apelacji. Wspomina, że to kara eliminująca jej klienta ze społeczeństwa, ale wierzy w możliwość zmiany decyzji sądu. Skazany. będzie mógł ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po upływie 30 lat.
Zawiadomienie o pożarze wpłynęło pół godziny po północy, a strażacy stawili czoła rozprzestrzeniającym się płomieniom. Początkowo cztery zastępy nie były w stanie powstrzymać żywiołu, który szybko rozwijał się na poddaszu mieszkania. Tragedia odbiła się szerokim echem w społeczności, gdy strażacy zmagając się z płomieniami musieli ewakuować 15 osób, w tym dwuletnie dziecko. Pięć osób trafiło do szpitala, a strażacy stawili czoło jednemu z najtragiczniejszych wydarzeń w historii miasta. Śmierć poniosły w sumie trzy osoby.
Historia Roberta S. to nie tylko opowieść o aktach przemocy i zemsty, lecz także przypomnienie o kruchym charakterze ludzkich emocji. Wyrok dożywotniego pozbawienia wolności rzuca cień na jego życie, jednak pytania o motywacje i granice zła pozostają otwarte.
Źródło: TVN 24, Trybuna Polska