Spis treści:
- Atak na pracownika i kradzież psa
- Przemoc wobec pracowników i reakcja policji
- Stan ofiary i reakcja schroniska
Atak na pracownika i kradzież psa
Do zdarzenia doszło w schronisku dla bezdomnych zwierząt, przy ulicy ks. Ściegiennego w dniu Bożego Narodzenia. Na teren obiektu przyjechali 21-letni mężczyzna wraz z 47-letnim ojcem, domagając się wydania swojego psa rasy pitbull, który wcześniej trafił do schroniska po ucieczce z posesji. Próba odbioru psa, zakończyła się eskalacją agresji.
Według relacji świadków, mężczyźni byli prawdopodobnie pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Jeden z nich zaatakował pracownika recepcji, który został brutalnie pobity. Następnie sprawcy włamali się do boksów i wyprowadzili psa. Podczas zajścia ucierpiała także suczka, która została pogryziona w trakcie szamotaniny.
Przemoc wobec pracowników i reakcja policji
Napastnicy nie ograniczyli się do jednego ataku. W trakcie interwencji pozostali pracownicy schroniska również zostali zaatakowani.Według informacji udzielonych przez pracowników schroniska, pracownik schroniska był kopany w głowę.
"Zalanego krwią zabrała karetka. Pozostali pracownicy również odnieśli obrażenia - jeden był duszony, drugi ma rozbitą wargę i uszkodzone od uderzeń okulary, inni zostali poszarpani lub uderzeni. Napastnicy nie oszczędzali również kobiet, wielokrotnie ubliżali i zachowywali się agresywnie" - czytamy w poście na Facebooku.
Gdy napastnicy próbowali odjechać z miejsca zdarzenia, jeden z pracowników zablokował im drogę służbowym samochodem, co doprowadziło do kolizji. Na miejsce przybyła policja, która zatrzymała ojca i syna. Mężczyźni usłyszeli zarzuty pobicia, a śledczy czekają na wyniki badań, które mogą potwierdzić obecność narkotyków we krwi młodszego z nich.
Stan ofiary i reakcja schroniska
Najciężej poszkodowany pracownik recepcji, 30-letni mężczyzna, wciąż przebywa w szpitalu. Jego stan jest stabilny. Wszyscy poszkodowani zostali skierowani na obdukcję. Bartosz Mrozik, przedstawiciel schroniska, wyraził zaskoczenie i smutek z powodu brutalnego ataku.
"Jeszcze nie było aż takich aktów agresji w stosunku do drugiego człowieka na terenie schroniska. Przekazaliśmy (policji - przyp. red.) wszystkie nagrania z monitoringu czy też telefonów. Nasi pracownicy zostali pokrzywdzeni w tej sytuacji, zostali skierowani na obdukcję" - przekazał Bartosz Mrozik ze schroniska w Kielcach.
Napastnikom nałożono dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe.
Źródło: RMF FM