Spis treści:
Okoliczności zdarzenia
Do zdarzenia doszło w nocy 10 listopada 2024 roku, kiedy to funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o leżącym na chodniku zakrwawionym mężczyźnie przy ulicy Babia Wieś. Policjanci szybko dotarli na miejsce zgłoszenia. Na chodniku przy ul. Babia Wieś znaleźli mężczyznę z licznymi ranami. Zgłaszający zdarzenie próbował reanimować poszkodowanego. Funkcjonariusze przystąpili do udzielania pierwszej pomocy, jednak ich działania okazały się niewystarczające. Pomimo natychmiastowej interwencji, wezwany na miejsce lekarz stwierdził zgon poszkodowanego. Ofiara to 61-letni mieszkaniec osoedla Szwederowo.
Sprawne działania policji
Funkcjonariusze, w oparciu o zgromadzone dowody i informacje zebrane na miejscu, dokonali zatrzymania 33-letniego mężczyzny. Na podstawie materiału dowodowego, podejrzany usłyszał w bydgoskiej prokuraturze zarzut zabójstwa. Zatrzymany to mieszkaniec Bydgoszczy.
Oświadczenie osoby związanej z rodziną
Do naszej redakcji napisała osoba, która chce zachować anonimowość. Przetaczamy jej wypowiedź skierowaną do innych mediów piszących o tym wydarzeniu:
"Sprostowanie wiadomości podawanych w mediach dot. relacji zmarłego oraz napastnika.
Pokrzywdzony znał się z napastnikiem od lat. Wielokrotnie mu pomagał, wspierał w trudach dnia, nawet uratował mu życie kiedy ten próbował je sobie odebrać. Napastnik jednak pod wpływem substancji odurzających „słyszał głosy” które kazały mu zabić pokrzywdzonego.
Równo rok temu napastnik próbował zabić młotkiem pokrzywdzonego, jednak ten się wybronił. Zgłosił sprawę na policję, jednak za namową rodziny napastnika nie założył żadnej sprawy, ponieważ obiecali umieścić chorego w zakładzie psychiatrycznym.
Napastnik był w zakładzie 4 miesiące po czym wrócił na ulicę z tymi samymi myślami i „głosami w głowie”.
10 listopada czekał na naszego wszystkim dobrze znanego Jasia, człowieka, który każdego wysłuchał i stawiał dobro innych nad swoje i z zimną krwią zabił drugiego człowieka.
To nie był konflikt sąsiedzki. To był konflikt wewnętrzny człowieka, który po narkotykach „słyszał głosy”.
Decyzja sądu
Wczoraj, Sąd Rejonowy w Bydgoszczy, po rozpatrzeniu wniosków przedstawionych przez prokuraturę, podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego na okres trzech miesięcy. Za przestępstwo, o które jest oskarżony, zgodnie z polskim kodeksem karnym grozi kara nie krótsza niż 10 lat więzienia, a nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności. Śledczy obecnie intensywnie pracują, nad wyjaśnieniem wszystkich okoliczności zdarzenia.
Źródło: KMP w Bydgoszczy