Wydrukuj tę stronę
piątek, 06 listopad 2020 13:57

Czy wybory w USA zmienią oblicze świata? Debata - video

Debata prezydencka USA 2020 Debata prezydencka USA 2020

Stany Zjednoczone ponownie znalazły się na językach dosłownie wszystkich ludzi na świecie, ponieważ 3 listopada nastąpił w nich dzień wyborów na prezydenta, choć głosować korespondencyjnie można było już dużo wcześniej. Urzędujący prezydent, republikanin Donald J. Trump, mierzy się z demokratą Joe Bidenem i wszystko wskazuje na to, że będzie to jedno z najbardziej emocjonujących starć w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.

Czwartego dnia, kiedy głosy nadal nie są zliczone w całości, wiadomo już, że Joe Biden zebrał największą liczbę głosów w historii, ale to wcale nie rozwiewa wątpliwości, bo ostatecznie o wszystkim przesądzi system elektorski, który czasami daje szansę nawet temu kandydatowi, który w wyborach powszechnych miał mniej głosów od kontrkandydata. Nadmienić należy przy tym, że zwycięzca wyborów będzie miał do czynienia z wieloma różnymi, nieszablonowymi wyzwaniami i zadaniem zjednoczenia podzielonego na pół narodu, a to, w jaki sposób poszczególni kandydaci sobie mogą sobie z tym wszystkim poradzić, będzie w ogromnym stopniu wpływało na obraz współczesnego świata.

Embed from Getty Images

 

Keep America Great, czyli Trump znowu Prezydentem?

 

Druga kadencja Donalda Trumpa jako prezydenta Stanów Zjednoczonych przyniesie nam wyłącznie gwarancję tego, że nie będziemy w stanie zbyt wiele przewidzieć. Dotychczasowa prezydentura przedstawiciela Republikanów charakteryzowała się stosunkowo dużym dynamizmem i nieprzewidywalnością, a potwierdzenie tego możemy znaleźć chociażby w wydarzeniach z początku roku, kiedy władze USA znikąd wydały wyrok śmierci na cenionego irańskiego generała, doprowadzając w ten sposób do wrzenia i prowokując konflikt, do którego nie doszło w zasadzie wyłącznie dlatego, że władze Iranu postanowiły schować dumę do kieszeni i odpowiedzieć umyślnie chybionym atakiem rakietowym, który wykorzystano w ramach działań propagandowych w państwowych mediach. Możemy wstępnie przewidywać, że starcie z Chinami zaostrzy się jeszcze bardziej, ponieważ Państwo Środka poradziło sobie z pandemią zdecydowanie najlepiej ze wszystkich światowych mocarstw i najpewniej będzie powoli przymierzało się do prób przejęcia roli supermocarstwa dominującego nad całym światem, a Stany Zjednoczone oczywiście nigdy nie pozwolą sobie na dopuszczenie do tego bez jakiejkolwiek walki. Koniec kadencji Trumpa przyniósł również nieoczekiwane złagodzenie relacji z Niemcami, co może sygnalizować, że po okresowym ochłodzeniu stosunków dyplomatycznych z Unią Europejską USA i UE powrócą do pełnej współpracy. Jeśli chodzi natomiast o sprawy wewnętrzne, polityka Donalda Trumpa z pewnością stanie się mniej pobłażliwa i zapewne nakieruje się na zaostrzenie konfliktów wewnętrznych. W pierwszej połowie roku mówiło się w końcu dosyć zgodnie, że prezydent prawie zupełnie nie reaguje na protesty i zamieszki w ramach akcji Black Lives Matter, ponieważ obawia się, że stanowcze reakcje odbiją się negatywnie na jego poparciu. Druga kadencja sprawi, że nie będzie miał się już czego obawiać.

 

No Malarkey! A może jednak Joe Baiden Prezydentem?

 

Prezydentura Joe Bidena zaowocuje najpewniej złagodzeniem radykalnych narracji, które za czasów Donalda Trumpa były preferowane przez rząd Stanów Zjednoczonych. Kandydat Demokratów postawi najpewniej na próby zażegnania sporów wewnętrznych i podejmie się wyzwania zaleczenia ogromnej rany, jaką na społeczeństwie obywatelskim USA wyrządziło ogólne poczucie systemowej niesprawiedliwości, którego rezultatem były zamieszki z pierwszej połowy roku. Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, to tutaj również można się spodziewać złagodzenia narracji. Demokraci nie ukrywają bowiem, że Chiny są przez nich traktowane jako uczciwy rywal na arenie międzynarodowej, a trwanie w nieustannym klinczu i szachowanie się sankcjami gospodarczymi zapewne nie będzie leżeć w gronie zainteresowań ich kandydata. Biden jest również gwarancją powrotu do ścisłej współpracy z Unią Europejską, zwłaszcza, że siły USA i UE w podobnym stopniu zostały nadszarpnięte przez pandemię koronawirusa.
Niektórzy dopatrują się w prezydenturze Bidena szansy na odwrócenie trendu, który w 2015 roku zapoczątkował Donald Trump, czyli ogólnoświatowego zwrotu ku prawicy. Można się spodziewać, że złagodzenie tonu Stanów Zjednoczonych zaowocuje podobnymi nastrojami w krajach takich jak Wielka Brytania, Włochy, Francja, Polska czy Australia. We wszystkich tych państwach prawicowe rządy zebrały srogie cięgi za politykę walki z koronawirusem, która przyniosła gospodarkom stosunkowo duże straty. Oczywiście nie sposób było się do tego przygotować w sposób bezbłędny, ale naturalnym i niemożliwym do uniknięcia obrotem spraw jest wzrost poparcia wszelkich sił opozycyjnych. Jeśli rządy się natomiast utrzymają, to z całą pewnością będą miały duże trudności z utrzymaniem stosunków dyplomatycznych na dawnym poziomie - zażyłość Borisa Johnsona czy polskiej partii rządzącej z Donaldem Trumpem z całą pewnością została przez Demokratów zapamiętana, a Polskę Bidenowi zdarzyło się otwarcie krytykować i stawiać w jednym szeregu z Białorusią. Na ten moment można śmiało przyznać, że polityka w najbliższych miesiącach stanie się niebywale interesująca.

 

Zobacz debatę prezydencką między Joe Bidenem a Donaldem Trumpem