Wydrukuj tę stronę
poniedziałek, 16 styczeń 2023 11:53

Horror: "Mors Meta Malorum" Łukasza Burdzińskiego

Horror "Mors Meta Malorum" Horror "Mors Meta Malorum" pixabay

"Mors Meta Malorum" to druga książka w dorobku Łukasza Burdzińskiego. Autor ten, choć wcześniej znany był jako redaktor, recenzent i felietonista, wszedł w świat literatury grozy z dużym przytupem, kiedy wydał swoją debiutancką "Noc Wigiliną". Jego pierwsza książka okazała się udanym debiutem i znalazła się nawet na ósmym miejscu w zestawieniu najlepszych dziesięciu polskich horrorów.

O czym opowiada "Mors Meta Malorum"?

W najnowszej książce tego autora znajdziemy nie jedną historię, a całe sześć. "Mors Meta Malorum" jest bowiem zbiorem opowiadań, który zgodnie z zapowiedziami i zapewnieniami Burdzińskiego, składa się z tekstów opowiadających o duchach, morderach czy technologii z koszmarów. Całość poprzedza krótki wstęp, w którym autor wyjaśnia okoliczności powstania zbioru i opowiada o tym, że starał się zrobić napisać teksty, które nie będą w ogóle realne. Ogólnie wstęp jest taki sobie, ale miło, że twórca zbioru napisał kilka zdań od siebie.

Przejdźmy jednak do samych opowiadań. Pierwsze z nich nosi tytuł "Przed strachem strach" i jest moim ulubionym tekstem w całej książce. To historia Staszka, małego chłopca z niewielkiej wsi. Staszek ma biednych rodziców, a przez to nie posiada zbyt wielu zabawek, a przede wszystkim kolegów. Jednak jedna rzecz wyróżnia chłopca: posiada on wyjątkową wyobraźnię. To właśnie wyobraźnia staje się zarówno jego skarbem, jak i przekleństwem, kiedy spotyka stracha na wróble... potrafiącego mówić.
Przyznam, że tekst mnie oczarował i jest to chyba najbardziej oryginalna, zaskakująca, a nawet poruszająca historia. „Przed strachem strach” to nie tylko oryginalny horror, ale opowiadanie o samotności, młodzieńczej wyobraźni i przyjaźni. Trzeba uczciwie przyznać, że to tekst, który należy uznać, za jeden z najciekawszych i najlepszych polskich horrorów.

Kolejne opowiadanie zatytułowane zostało „Tester”. Jest to historia młodego chłopaka, który znajduje pracę, jako tester gier komputerowych u jednego z najlepszych producentów w branży. Choć nie ma doświadczenia ani kwalifikacji, pracę dostaje od ręki. Szybko okazuje się, że nowa posada nie jest tak idealna, jak to początkowo sobie wyobrażał.
To opowiadanie zawiera najwięcej brutalnych scen, które można nawet podciągnąć pod ekstremalne. Nie brakuje w nim seksu, w tym także bardzo hardcore'owego. Są tortury, znęcanie się i kilka innych chorych momentów, ale jako cały tekst „Tester” wypada dobrze, jednak bez rewelacji. Pierwsza część opowiadania jest dość nudna, a późniejsze sceny nie są na tyle mocne, aby wzbudzić dreszcze czy obrzydzenie. Jest dobrze, ale nic ponadto, a zakończenie może nieco rozczarowywać.
„Shtambë me fantazmë” to trzecie opowiadania w zbiorze „Mors Meta Malorum”. Tym razem mamy grupkę przyjaciół z dzieciństwa, którzy spotykają się po latach na pogrzebie jednego z kolegów. Chcąc nieco odbudować znajomość, wybierają się na biwak. Następnego dnia jednak zaczyna ich nawiedzać dziwna postać, której towarzyszy równie dziwny pies.

Jak wypadają opowiadania Burdzińskiego? - recenzja

Pomysł wydaje się całkiem niezły, ale moim zdaniem jest to dość przeciętne opowiadanie. Może gdyby zostało nieco bardziej dopracowane i rozpisane, wyszłaby z tego dobra historyjka. Niestety w tym przypadku dzieje się trochę zbyt dużo, a akcja nieco za bardzo przeskakuje z jednego bohatera do drugiego i może wydawać się nieco chaotyczna. Plusem natomiast są bohaterowie, których historie i cechy dość dobrze rozpisano, przez co nie są płascy i szarzy, a ciekawi i wyraziści.
Najsłabsze i najkrótsze zarazem opowiadanie nazywa się „Nie mogę odejść”. Ta króciutka historyjka została przedstawiona z perspektywy mężczyzny, który właśnie zmarł w szpitalu. Ogólny pomysł nie był zły i sądzę, że można było wyciągnąć z tego niezły kawałek horroru, ale można odnieść wrażenie, jakby był to jedynie niedokończony zarys fabuły, a nie całe opowiadanie. Czyta się szybko, ale z „Nie mogę odejść” prawdę mówiąc nic nie wynika. Krótki tekścik, przez który przebrnąć można w parę minut.
Piątym opowiadaniem jest „Wyjazd na wieś”. To dość typowe ghost story. Poznajemy w nim Michała – pisarza, któremu nie powodzi się w życiu, a każdy kolejny dzień zdaje się pasmem kolejnych nieszczęść. Rozstanie z żoną, strata córki, a do tego syn trafia do więzienia. Z tego powodu postanawia odciąć się całkowicie od dawnego życia i zacząć od nowa, wyjeżdżając na wieś, gdzie za atrakcyjną cenę kupuje mieszkanie w starym powojennym bloku. Okazuje się, że praktycznie każdy we wsi uważa ten budynek za nawiedzony, choć sam Michał nie dostrzega obecności żadnych nadprzyrodzonych mocy. Nie wierzy w opowieści powtarzane przez mieszkańców, a zamiast tego zaprzyjaźnia się z mieszkającym piętro niżej sąsiadem.

Nie jest to złe opowiadanie. Nie mogę powiedzieć też, że jest dobre. „Wyjazd na wieś” nie wnosi zupełnie niczego nowego do gatunku horroru, ale czyta się je całkiem przyjemnie. Historyjka niczym nie zaskakuje, a mimo wszystko nie nudzi, jednak i tutaj można odnieść wrażenie, że dało się wyciągnąć nieco więcej i napisać znacznie dłuższe opowiadanie na tej bazie. Jest dobrze, ale bez rewelacji.
Ostatnia historia zatytułowana została „Tunel do innego świata” i jest moim drugim ulubionym opowiadaniem w tym zbiorze. Tym razem autor przenosi nas w bliżej nieokreślone lata dziewięćdziesiąte. Bartek i Marek to dwaj bracia, których największą pasją są komputerowe gry zręcznościowe. W ich otoczeniu krążą plotki o jakiejś niezwykłej nowej grze, ale żaden z nich nigdy jej nie widział i tak naprawdę nie wiedzą oni nawet czym jest tajemnicza produkcja. Szczęście jednak im dopisuje, gdy zupełnie przypadkowo jeden z braci natrafia na właściwe dyskietki w sklepie.

Słowo o autorze - kim jest Łukasz Burdziński?

Autor zbioru jest fanatykiem starych gier. Był założycielem jednego z czasopism komputerowych, w których mocno stawiano na tematykę retro, a także pisywał wyczerpujące artykuły na temat gier i ich historii. Nie dziwi więc fakt, że w zbiorze pojawiło się opowiadanie właśnie o starych grach, a okładkę zbioru zdobi... komputer Amiga 500.
Wróćmy jednak do historii „Tunel do innego świata”. Jest to nie tylko bardzo oryginalny tekst pod względem budowy, ale i ciekawie napisany. Akcję przedstawiono z dwóch perspektyw: graczy i wirtualnych bohaterów komputerowych. I muszę przyznać, że wyszło to niesamowicie dobrze. Zgrabnie przechodzimy z pokoju braci do wnętrza monitora i z powrotem, mając wrażenie, że przeżywamy dwie historie zamknięte w jednym opowiadaniu. Akcja pędzi tu jak szalona i dzieje się naprawdę dużo. Autor nie zapomniał o tym, aby przedstawić pewne zachowania gry w odpowiedni sposób, zachowując ducha lat dziewięćdziesiątych, przez co bohaterowie wewnątrz gry nie prowadzą dialogów, a znajdowane przezeń rzeczy, potrafią znikać po wejściu do innej lokacji. Przyjemnie się to czyta, ale w tej beczce miodu jest niestety łyżka dziegciu: końcówka nie każdemu przypadnie do gustu.

„Mors Meta Malorum” to 230 stron przyjemnej lektury dla fanów grozy. Nie jest to wyjątkowy zbiór opowiadań, jednak nie można powiedzieć o nim zbyt wiele złego. Część tekstów jest przeciętna, ale nie brakuje też opowiadań bardzo dobrych. Warto sięgnąć choćby po pierwsze i ostatnie, choć i przy pozostałych nie odczujecie nudy.
Polecam książkę każdemu fanatykowi horroru. Na pewno spędzicie z nią przyjemny wieczór, a niektóre historie na długo zapadną wam w pamięć.

Artykuły powiązane

  • Izrael: Bojownicy Hamasu i przemoc seksualna Izrael: Bojownicy Hamasu i przemoc seksualna

    Trudno znaleźć słowa, które oddałyby w pełni okrucieństwo i makabryczność zbrodni popełnionych przez terrorystów z Hamasu podczas ataku na Izrael. Potworność tych aktów dotyczy bestialskiego traktowania kobiet. Raporty świadków rzucają światło na makabryczne sceny gwałtów, tortur i palenia żywcem, które spotkały kobiety podczas tej brutalnej napaści.