Spis treści:
- Interwencja policji po brutalnym ataku
- Stan poszkodowanego i konsekwencje dla sprawcy
- Rosnąca agresja wobec medyków
- Zagrożenie w codziennej pracy ratowników
- Konieczność zmian w systemie ochrony medyków
Interwencja policji po brutalnym ataku
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 24 lutego, o godzinie 21:06 dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze, otrzymał zgłoszenie o ataku na ratownika medycznego w Szpitalu Uniwersyteckim im. Karola Marcinkowskiego. Na miejsce natychmiast skierowano patrol, który zatrzymał agresywnego mężczyznę.
Według wstępnych ustaleń pacjent od początku zachowywał się agresywnie. W pewnym momencie rzucił się na ratownika, przewrócił go i brutalnie skopał. Funkcjonariusze znaleźli przy napastniku środki odurzające. Policja pobrała mu krew do analizy, aby ustalić, czy był pod wpływem narkotyków.
Stan poszkodowanego i konsekwencje dla sprawcy
Ratownik medyczny doznał poważnych obrażeń. Lekarze potwierdzili u niego złamania żeber. Mężczyzna przebywa na obserwacji w szpitalu. Sprawca został osadzony w policyjnej izbie zatrzymań.
Zatrzymanemu grozi surowa kara. Zgodnie z kodeksem karnym napaść na funkcjonariusza publicznego zagrożona jest karą do 10 lat więzienia. Jeśli skutkiem pobicia jest ciężki uszczerbek na zdrowiu, wyrok może wynieść nawet 15 lat. Do tego dochodzą zarzuty związane z posiadaniem narkotyków.
Rosnąca agresja wobec medyków
Środowisko medyczne alarmuje o narastającym problemie przemocy wobec ratowników. W styczniu w Siedlcach doszło do śmiertelnego ataku nożownika na medyka. Pracownicy zielonogórskiego SOR-u wydali oświadczenie, domagając się zmian w przepisach zwiększających bezpieczeństwo personelu.
Ratownicy podkreślają, że agresja pacjentów jest codziennością. Wielu z nich doświadcza gróźb, ataków fizycznych i słownych. Medycy apelują o częstsze interwencje policji i lepszą ochronę prawną. Radny i lekarz Robert Górski w mediach społecznościowych wezwał do surowego ukarania sprawcy pobicia.
"Żądamy aresztu tymczasowego dla bydlaka, który skopał i połamał żebra ratownikowi medycznemu dzisiejszej nocy w SOR Zielona Góra” - napisał w mediach społecznościowych Robert Górski.
Zagrożenie w codziennej pracy ratowników
Pracownicy pogotowia podkreślają, że liczba agresywnych incydentów stale rośnie. Jeden z ratowników z Warszawy przyznał, że niemal na każdym dyżurze dochodzi do niebezpiecznych sytuacji.
"Z reguły udaje się spacyfikować agresywnego pacjenta, ale zdarzają się sytuacje, które wymagają wsparcia policji. Taki delikwent jest zazwyczaj pod wpływem alkoholu czy jakichś substancji. Staramy się gasić agresję w zarodku, ale nie zawsze się da. Przykład z ostatniego dyżuru: wezwanie do pijanego mężczyzny, który demoluje mieszkanie. Sąsiedzi zadzwonili. Wchodzimy z policją; policjanci jadą też z nami w karetce, bo gość jest agresywny w stosunku do ratowników" - powiedział warszawski medyk.
Ratownicy zwracają uwagę, że pracują w dwuosobowych zespołach, co utrudnia obezwładnienie agresywnych pacjentów. W wielu przypadkach korzystają z asysty policji. Społeczeństwo rzadko reaguje na akty agresji, co dodatkowo zwiększa poczucie zagrożenia.
Konieczność zmian w systemie ochrony medyków
Lekarze i ratownicy domagają się poprawy bezpieczeństwa w miejscach pracy. Proponowane rozwiązania to m.in.:
- Zwiększona obecność ochrony na SOR-ach,
- Ostrzejsze kary dla agresorów,
- Dodatkowe szkolenia dla personelu.
Źródło: WP